Jesteś tutaj
Wrocław Industrial Festiwal
Zawierający dygresję osobistą wstęp, która z pewnością zrozumiałą będzie dla wszystkich, którzy byli i są częścią Wrocław Industrial Festival, może okazać się oczywisty. Sensem owej dygresji jest to, iż WIF to doświadczenie i przeżycie. Na temat tego festiwalu można pisać wiele, podobnie jak na temat samych artystów, którzy wystąpili w ramach programów poszczególnych edycji na przestrzeni dwudziestu lat. Choć słowa, streszczenia lub relacje wobec rozmaitych kontekstów związanych ze sceną industrialną, kontrkulturą lub szeroko pojętą i ukazaną alternatywą są w stanie w tej samej mierze zachęcić lub przybliżyć fenomen zarówno samego Wrocław Industrial Festiwal, jak prezentowanego tam spektrum artystycznego wyrazu, to w żadnym wypadku nie zastąpią obecności i wszystkiego tego, co jest z nią związane. Organizatorzy WIF, czyli Maciek Frett i Arkadiusz Bagiński powołali do życia przedsięwzięcie, które w tej samej mierze może zmienić sens życia, jak stać się przestrzenią, gdzie ów sens można rozwinąć. Mowa na temat sensowności wobec preferencji estetycznych lub biorąc pod uwagę specyfikę części nurtów - antyestetycznych. Mowa ponadto na temat treści wypowiedzi, odnośnie do krytyki totalitaryzmu, wojny, kapitalizmu, ograniczenia, wieszczenia zagłady cywilizacyjnej lub odczłowieczenia wobec rozwoju technologii. Wrocław Industrial Festiwal wyrasta z tych samych pobudek, co awangarda industrialna, która powstała w latach 70 i można powiedzieć, że od pierwszej edycji Maciek Frett i Arkadiusz Bagiński podejmują się komentarza podobnych problemów. Zresztą nie o same komentarze i pobudki chodzi, bo przede wszystkim oboje działają spójnie z koncepcją, że każdy może tworzyć muzykę, uzupełniając to tym, iż każdy może powołać do życia pole dla innych działających w dziedzinie wypowiedzi na tyle spójnie, że niezależna struktura twórców okaże się synonimem otwartości nie tylko na samą społeczność, lecz przede wszystkim na świadomość.
W ramach WIF wystąpiła światowa alternatywa, między innymi: Psychic TV, Tuxedomoon, Boyd Rice, Wire, Legendary Pink Dots, Carter Tutti, Test Dept, DAF, Lustmord, Nurse with Wound, Blixa Bargeld, Merzbow, The Young Gods i wielu innych, których wymienianie i próba sytuowania w pozycji liderów względem pozostałych, byłaby tożsama z wartościowaniem, dotycząc tym samym subiektywnego stanowiska a nie o to przecież chodzi. Bezpieczniej zatem powiedzieć, że kilkuset muzyków, którzy od 2001 roku pojawili się na festiwalu, umożliwiło odbiorcy zetknięcie się z wieloma wymiarami szeroko pojętej alternatywy od klasycznego industrialu, poprzez harsh noise, power electronics, synth pop, nową falę, dark ambient, martial industrial, post punk, po wymykające się klasyfikacji warstwy awangardy. Przez lata trwania WIF zdołał ugruntować swoją pozycję jako jeden z ważniejszych festiwali w Europie i bez wątpienia jako jedyny w swoim rodzaju, bowiem oprócz niebagatelnego wymiaru artystycznego festiwal stał się ogniwem niezwykłej wspólnoty regularnie pojawiających się tam gości. Zdarzało się, że część z nich stawała się później artystami, występującymi w jego ramach, inni powodowani jego oddziaływaniem rozwijali lub odnajdywali pasje muzyczne, nierzadko odnajdując w nich ujście tak samo dla kontemplacji, jak awangardowej kontestacji.
Zasadzająca się na kontrkulturowym gruncie historia Wrocław Industrial Festiwal zaczyna się od cyklu poprzedzających go wydarzeń muzycznych pod nawą Młodzi po stronie maszyn organizowanych przez Maćka Fretta i równoległych filmowych organizowanych przez Arkadiusza Bagińskiego pod szyldem Video Terroristen. W myśl koncepcji, iż można zorganizować własne wydarzenie artystyczne, dwoje artystów współtworzących również z Aureliuszem Pisarzewskim formację Job Karma powołuje do życia w historycznym bunkrze pierwszą edycję festiwalu. W podziemiach nieistniejącego już klubu La Fete znajdowało się centrum dowodzenia Festung Breslau, co budzi ciekawą refleksję na temat możliwej intencji względem miejsca wobec antyfaszystowskich i antytotalitarnych poglądów, które można przypisać zarówno organizatorom Wrocław Industrial Festiwal, jak społeczności związanej z festiwalem przez kolejne lata. Należy podtrzymać jednak, iż to intencja możliwa, natomiast faktem jest, że międzynarodowy wymiar wydarzenia stał się kamieniem milowym w kontekście cyklicznej prezentacji działających często w podziemiu wybitnych i kreatywnych twórców alternatywnych, którzy byli i są jednocześnie doskonale znani w środowisku. Tak samo artyści jak środowisko do momentu powołania do życia WIF zdawało się jednak cierpieć na deficyt festiwalowy. W ramach pierwszej edycji obok polskich grup takich jak Job Karma, Syntax Error, czy Genetic Transsmisions zaprezentowały się zespoły zagraniczne, między innymi Inade i Skrol. Dopełnieniem była wystawa prac Arkadiusza Bagińskiego oraz video art z kolekcji centrum sztuki mediów WRO i Video Terroristen. Kontekst samego miejsca z jednej strony pozwolił na odczucie spójności wobec propozycji artystycznej wykonawców, w tym sensie, iż można było odczuć klimat grozy i tajemnicy w eksperymentalnym anturażu, z drugiej pozwalał odczuwać fakt odosobnienia. Dark ambient, martial i post industrial, które wybrzmiały podczas pierwszej edycji w sytuacji odizolowania oznaczały paradoksalnie otwarcie, zwiastując narodziny niezwykłej więzi pomiędzy ludźmi czującymi być może potrzebę ucieczki od świata, który coraz intensywniej nabiera znamion dehumanizacji. Jak na ironię, dwadzieścia lat później dziewiętnasta edycja odbywa się w sytuacji częściowego odizolowania w kontekście jak najbardziej rzeczywistym, można zatem bez wątpienia powiedzieć, że historia zatoczyła koło.
Czy trafnym byłoby twierdzenie, że metafora spirali jest odpowiednia w nawiązania do fenomenu Wrocław Industrial Festiwal? Rozstrzygnięcie musiałoby być rezultatem filozoficznej dyskusji, analizy poglądów i stanowisk. Faktem jest jednak, że poszukiwanie w obrębie nurtów związanych z festiwalem zarówno u jego odbiorców, jak artystów, którzy na nim wystąpili wynikało z reakcji na niedosyt oferty tego rodzaju w obrębie otaczającego świata i w poddaniu w wątpliwość świata samego w wymiarach społecznym, politycznym czy kulturowym. Prawdą jest, że WIF po części rozbudził w ludziach niezwykły wymiar pasji, nową fascynację i wrażliwość za pośrednictwem przekazu. Należy jednak pamiętać, że to jedna z dwóch kategorii odbiorców, którzy z szeroko pojętą sceną industrial i około industrialną zetknęli się po raz pierwszy łapiąc od razu przysłowiowego bakcyla. Do drugiej kategorii należy jednak zaliczyć odbiorców, którzy od pewnego już czasu tkwili w owej kontrkulturze czy alternatywie i albo ją doskonale znali, albo działali w niej bezpośrednio. Paradoksalnie naprzemienne używanie przymiotników industrialny lub około industrialny może się jednocześnie okazywać wysoce nieprecyzyjnym, bowiem pewne wspólne mianowniki jak estetyka, dress code, podobny zakres zainteresowań muzycznych i znajomość kultowych albumów w żadnej mierze nie określają w pełni istoty uczestnictwa w zjawisku.
Jest rzeczą niezwykle istotną i domagającą się podkreślenia, iż grupa docelowa Wrocław Industrial Festiwal to nie tylko fani estetyki przemysłowej, dla których nadrzędnym językiem wypowiedzi jest prowokacja poprzez hałas czy tematy tabu, wywoływanie szoku lub fascynacja kontrowersją, eksponowanie totalitarnych symbolik lub nawiązywanie do kontekstów związanych z seksualną perwersją. To przede wszystkim ludzie o otwartej wrażliwości artystycznej i estetycznej, którzy wydają się być w pełni świadomymi tego, że poprzez praktykę i wypowiedź artystyczną, można podejmować lub sygnalizować problemy związane z cywilizacją, wykluczeniem, rozkładem warstw społecznych lub kondycją samego człowieka w dzisiejszym świecie. Druga edycja Wrocław Industrial Festiwal była w pewnym sensie świadectwem, iż wydarzenie nie jest jedynie ogniwem łączącym ludzi zainteresowanych muzyką, tylko w rzeczywisty sposób stymuluje dialog pomiędzy ludźmi i środowiskami myślącymi pokrewnie. Lokalizacje, gdzie odbywały się działania artystyczne to Czarna Łódź Podwodna w Centrum Reanimacji Kultury, galeria Entropia, czy Studio BWA. Rzeczone miejsca były lub są nadal niezwykle ważnymi na kulturalnej mapie Wrocławia, głównie ze względu na to, że stanowiły lub stanowią niekonwencjonalne miejsce spotkań środowisk artystycznych lub alternatywnych oddalonych od mainstreamu aktywistów społecznych.
Prowadzona przez Alicję i Mariusza Jodko galeria Entropia to miejsce, gdzie prezentowane są w tej samej mierze dzieła absolwentów wrocławskiej ASP, jak organizowane są wystawy szerzej znanych twórców sztuki współczesnej. Wspólnym mianownikiem jest wektor niezależności lub prezentacji poza szablonowych działań twórczych. W ramach drugiej edycji WIF zorganizowany został w Entropii pokaz multimedialny Pawła Janickiego oraz Bartka Kostii Jakubickiego, zaś sama specyfika ich działania miała ścisły związek z poszukiwaniem w obszarze technologii i multimediów. Jeśli chodzi o CRK, czyli Centrum Reanimacji Kultury to bez wątpienia należy powiedzieć, iż jest to miejsce szczególnej wagi w kontekście wrocławskiej alternatywy. Zarówno aktywiści jak muzycy i artyści związani z CRK od początku jego istnienia poddają w wątpliwość prawidłowość działania określonych struktur społecznych lub regulacji prawnych i politycznych względem sprawiedliwości, lub nadużyć ograniczających wolność. W działającej przy squocie galerii i sali koncertowej wybrzmiewał zwykle przekaz o charakterze antyfaszystowskim, antykapitalistycznym, proekologicznym lub antyglobalistycznym, czyli można powiedzieć, że w pewnym sensie polegający na kontestacji zjawisk, których diagnoza może dotyczyć cywilizacyjnego rozkładu. Przede wszystkim jednak w warstwie prezentacji muzycznych i koncertowych CRK kojarzy się z jednym z nielicznych miejsc we Wrocławiu, gdzie można było zobaczyć i usłyszeć tak szeroki zakres alternatywy. W ramach drugiej edycji odbyła się w tamtejszej galerii instalacja Wioli Tycz oraz wystawa cyklu fotografii Marcina Wiktorskiego, Drugi cykl artysta prezentował równolegle w Studio BWA, gdzie można było obejrzeć również performance Yoli Ponton.
Należy wreszcie powiedzieć, że druga edycja była pierwszym wejściem do Sali Gotyckiej, która chyba najintensywniej kojarzy się z samym festiwalem, jeśli chodzi o miejsce. Z jednej strony organizacyjne i logistyczne właściwości Sali związane z akustyką i pojemnością, z drugiej sama jej architektura podsycająca osobliwe sacrum stały się tym, co pozwoliło zadomowić się festiwalowi tam na stałe. W ramach rzeczonej edycji zagrały tam między innymi zagraniczne takie projekty jak: Nocturnal Emissions, Hybryds, Violenta Projecta czy Schloss Tegal oraz polskie grupy, między innymi: Jude, Spear, Wolfram, Palsecam, One Inch of Schadow, Job Karma. Zarówno każdy projekt, który usłyszeć można było podczas drugiej edycji, jak zdecydowana większość, która wystąpiła na przestrzeni kolejnych lat w tym miejscu, to przede wszystkim projekty, które można określać jako audiowizualne. Najogólniej ujęta kultura industrialna jest fenomenem, któremu oprócz poszukiwań w obrębie dźwięku przynależy warstwa obrazu i w tym kontekście wolno twierdzić, że Sala Gotycka stała się bezprecedensową i najbardziej charakterystyczną galerią (kto wie, czy nie na świecie), gdzie można było zetknąć się ze sztuką plastyczno-multimedialną tej dziedziny. Sala Gotycka i Wrocław Industrial Festiwal w percepcji odbiorców, uczestników i artystów festiwalu jest czymś szczególnym, z pewnością spora część z nich przystałaby na to, że jedno bez drugiego nie istnieje. Analogicznie można ryzykować twierdzenie, że dla olbrzymiej części gości i wykonawców przyjeżdżających cyklicznie na festiwal zza granicy nie istnieje sam Wrocław bez WIF.
To właśnie w Sali Gotyckiej można było zetknąć się z artystami odpowiedzialnymi za powstanie kultury industrialnej na świecie, którzy oprócz samego wymiaru muzycznego są ikonami sztuki współczesnej, prezentowanymi w muzeach europejskich jako klasyka awangardy obok artystów takich jak John Cage, Hermann Nitsch, Nam June Paik lub Fluxus. Mowa przede wszystkim o Throbbing Gristle, którzy choć ze względu na rozpad grupy nie wystąpili razem, to wszyscy jej członkowie na WIF pojawili się w ramach własnych projektów. Genesis P Orridge i Psychic TV dwukrotnie podczas ósmej i piętnastej edycji, Peter „Sleazy" Christopherson jako Soisong z Ivanem Pavlovem podczas ósmej, Chris Carter i Cosey Fanni Tutti jako Carter Tutti podczas siódmej. Poza wykonawcami związanymi z TG w ramach jedenastej edycji WIF swój performance muzyczny zaprezentował Boyd Rice/NON, Nurse With Wound w ramach siódmej, zaś Test Dept wystąpił podczas czternastej. Przywołanie tych twórców być może pomijające całą paletę równoważnych lub może w subiektywnych preferencjach ważniejszych artystów obecnych na WIF pojawia się tu jednak w tym celu, by uwypuklić obecność protagonistów nurtu na festiwalu. Wrocław Industrial Festiwal bez wątpienia rozwija zapoczątkowaną przez nich tradycję pod kątem otwarcia na społeczność nie tylko w kontekście rozwijającego się festiwalu muzycznego, gdzie rozwijają się więzi i nowe znajomości. Należy powiedzieć, że równolegle WIF jest platformą spotkań wydawców i dystrybutorów związanych ze sceną niezależną z Polski i zagranicy. Wrocław stał się dzięki temu ważnym ośrodkiem promocji, zaś sam festiwal nabrał znamion, gdzie należy się pojawić. Kultura industrialna od samego początku swojego powstania określona była jako suwerenna w wymiarze wydawniczym. Epigoni gatunku, do których bez wątpienia należy zaliczyć wyżej wymienionych rozwijali formułę mailing artu, wysyłając do siebie zarówno własne dema i nagrania, jak tworzyli nieszablonowe, oparte na monochromatycznej formie i zabarwione kontrowersyjną treścią propozycje wydawnicze, które nota bene same w sobie stawały się dziełami sztuki. Nie inaczej jest i teraz, bowiem twórcy związani z niezależnymi wydawnictwami dbają o to, by ich wydawnictwa były unikatowe, jeśli chodzi o autentyczność zarówno koncepcji, jak wykonania. Magia Wrocław Industrial Festiwal polega również na tym, że po koncercie można kupić płytę bezpośrednio od artysty, porozmawiać z nim jak z członkiem rodziny, nawiązując tym samym bezpośrednią znajomość z kimś, kto zawsze był obecny w pokoju na półce z kasetami, bądź o którym czytało się do tej pory oficjalnie publikowane wywiady.
Organizatorzy festiwalu nie koncentrowali się jedynie na wymiarach stricte undergroundowo niezależnych, bowiem dialog przez nich podejmowany dotyczył także instytucji i miejsc, które mogłyby podkreślić atrakcyjność wydarzenia. Zaczęto organizować giełdę małych wydawnictw w galerii Foto Gen, będącą organem Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Działania odbywały się w przestrzeniach Domu Edyty Stein, Synagodze pod Białym Bocianem, gdzie odbył się debiut 7JK Maćka Fretta i Matta Howdena lub Mieszkaniu Gepperta. W pamięci pozostanie nieodżałowany kwadrofoniczny performance T.A.G.C. w Galerii BWA Awangarda lub eksperymentalny występ Asmus Tietchens w Starej Kopalni w Wałbrzychu. Prawie od samego początku Wrocław Industrial Festiwal objęty jest mecenatem Wrocław – miasto spotkań, czyli wspierany jest finansowo przez środki z budżetu Gminy Wrocław. Ujęcie tego wydarzenia w ramach strategii rozwoju i promocji miasta jest bez wątpienia olbrzymią pomocą i jednocześnie bezwzględną możliwością istnienia festiwalu. Nie ulega jednocześnie wątpliwości, że fakt długotrwałego patronatu instytucjonalnego wynika zapewne z przekonania i świadomości, iż WIF to w dużej mierze rozwijanie tradycji niezależnej i awangardowej, które bardzo silnie określają Wrocław w kontekstach kultury i sztuki. Wrocław jest miastem, gdzie działał Jerzy Grotowski – założyciel teatru Laboratorium, tu narodziła się Pomarańczowa Alternatywa, działali wybitni konceptualiści jak Wanda Gołkowska, Jerzy Ludwiński, czy Stanisław Dróżdż. Rozwijająca się scena punk rocka i pokrewnej alternatywy łączyła w tym mieście ludzi realizujących się w plastycznych wymiarach artystycznych wypowiedzi, czego przykładem jest współpraca grupy LUXUS z zespołami Mikki Mausoleum, Klaus Mitffoch, czy Kormorany. Opis kondycji kulturalnej Wrocławia w tym kontekście kwalifikuje się bez wątpienia na oddzielny artykuł, niniejszy sygnalizuje jednak, iż Wrocław Industrial Festiwal jest wydarzeniem na tyle unikatowym, by można było go określać jako zjawisko kulturotwórcze i bezprecedensowe dla samego Wrocławia (i nie tylko). Wobec powyższego wypada życzyć organizatorom, fanom i artystom, by nadal stali po stronie maszyn, trwać w niezapomnianych przeżyciach i czekać na kolejne edycje WIF!
ANDRZEJ MAZUR