Jesteś tutaj

RYTUAŁ-WIEŻA BABEL, ZAMĘT

PROGRAM

piątek 02.06 — Muzeum Architektury

20:00 wernisaż
21:30 JOB KARMA — audiowizualny koncert, wstęp wolny
22:30 after party — DJ JAKUB S. (miejsce: Stary Klasztor), wstęp wolny

sobota 03.06 — Sala Witrażowa w Starym Klasztorze

20:00 koncerty:
JACASZEK
KRÓLÓWCZANA SMUGA
MONUMENT ZERO
dj set MAREK JEŻYNA (CLUB ALPINO)
wstęp - 50zł

niedziela 04.06 — Sala Witrażowa w Starym Klasztorze

20:00 koncerty:
SIEBEN (UK)
D I D
wstęp -50zł

ARTYŚCI biorący udział w wystawie w Muzeum Architektury

Agata Grzych
Agata Szuba
Aleksandra Trojanowska
Andrzej Ficowski
Anna Bujak
Anna Gałuszka
Bartłomiej Szlachcic
Beata Rojek
Elżbieta Leszczyńska – Szlachcic
Grażyna Jaskierska Albrzykowska
Igor Wójcik
Jacek Szleszyński
Jacek Zachodny
Janusz Jasiński
Jarosław Potoczny
Jerzy Kosałka
KinoManual
Krzysztof Skarbek
Krzysztof Wilma
Lech Twardowski
Maciej Kus
Małgorzata Kazimierczak
Marcin Berdyszak
Marek Grzyb
Hubert Bujak
Mateusz Gzik
Martyna Zaradkiewicz
Michał Staszczak
Michał Wasiak
Mirosław Chudy
Pani Tomaszewska
Paulina Domagalska
Paweł Janicki
Paweł Mikułowski
Piotr Jędrzejewski
Piotr Saul
Renata Bonter - Jędrzejewska
Robert Lenard Bachmann
Rytis Konstantinavičius
Szymon Lubiński
Szymon Motyl
Teresa Kępowicz
Tomasz Domański
Tomasz Ryfa
Tomasz Stępień
Ula Jagielnicka
Viola Tycz
Witold Makary Owczarek

IDEA

Szanowni Państwo, witamy we Wrocławiu! Popatrzmy przez chwilę na to miasto z perspektywy ptaka. W dole widać zwartą tkankę, kwartały, arterie, dzielnice mieszkalne, bloki i place. Gdybyśmy mieli ten luksus błyskawicznej podróży i lądowania ze spadochronem, kierując się w stronę centrum, dostrzeglibyśmy zapewne główny węzeł Wrocławia, „Plac Dominikański". Co go charakteryzuje? Czy jest tu coś szczególnego? Czy widok z wysoka, z ponad dachów, coś wyróżnia? Widzimy kilka gmachów: czarny biurowiec „Dominikański Center", pokrytą szkłem i cegłą „Galerię Dominikańską", zaraz za nią kościół św. Wojciecha, z niemal przylegającym doń post sakralnym „Starym Klasztorem". Dalej, Muzeum Architektury, które w swym kompleksie zawiera również stateczny kościelny gmach. Na końcu jeszcze hotel Hilton. Masywne obiekty, w jednym z nich odbędzie się tegoroczna, jubileuszowa edycja „Rytuału". Nijakie, klockowate, w samym, fatalnie skomunikowanym, hałaśliwym środku. Widokówka Placu Dominikańskiego, z wysoka, czy z perspektywy pieszego, nie jest szczególnie zajmująca, czy intrygująca. Dlatego chciałbym nadać temu miejscu rangę, stworzyć opowieść, spróbować pokazać ukryte w nim piękno. Zacznę od Hiltona, świątyni luksusu, wypoczynku, regeneracji, subtelnej gry pomiędzy panem turystą i usłużnym pracownikiem hotelowym. Potem zajrzę do Galerii Dominikańskiej, by poczuć się jeszcze piękniejszym, lepiej oświetlonym, spowitym zapachem drogich perfum. Zajrzę do „Dominikański Center", by oddać hołd świątyni wiedzy technologii i komunikacji. Wejdę do kościoła świętego Wojciecha, tu po raz kolejny doświadczę ponadczasowego wrażenia unoszenia się przestrzeni, aż po żebrowaną konstrukcję stropu, średniowiecznej świątyni. Na koniec, jak już przepcham się przez kiszki ulic, mając już w sobie wspomnienie atmosfery czterech monumentalnych budowli, stanę przed wejściem, które prowadzi do „Rytuału". Chciałbym powiedzieć coś jeszcze, dlatego spróbuję z innej strony, odwołam się do tematu tegorocznej edycji, do „Wieży Babel". Obraz Bruegla, pod tym samym tytułem, przedstawia ruiny. To, co pozostało po urzeczywistnieniu bożego gniewu. Metaforę rozpadu społeczeństwa, braku solidarności, skłócenia, smutnego upadku. Ja wolałbym jednak przyjrzeć się planom i przekrojom tego obiektu. Piętrom, filarom, elementom konstrukcji, aż po jej wierzchołek. Pnąc się od podstawy, spiralnym według Bruegla ruchem, wyżej i wyżej, gdzie poszczególnych ścian, komnat, okien, jest już coraz mniej, aż do szczytu, gdzie wiedza o tej strzelistej budowli osiąga wyżyny oświecenia. Jak wspaniała jest wieża Babel na planie architektonicznym. Jak piękna jest sama idea, kumulacji danych, ich syntezy w procesie twórczym i naukowym, aż do momentu osiągnięcia uniwersum, znalezienia wzoru, który odpowiada na pytanie, jak powstaje miejsce?

Obraz Bruegla, "Ruiny" Wieży Babel, jest sugestywny, wielowymiarowy, piękny i inspirujący. Narzuca wiele skojarzeń i interpretacji. Przedstawia on podstawę samej mitycznej budowli i kilka jej pięter, sugerując swym spiralnym trzonem, wręcz gigantyczny obrys podstawy, konstrukcji, która miała sięgać chmur. Gdzieniegdzie pojawiają się wyłomy, jak początki ulic, gdzieniegdzie jakieś mniejsze ruiny i głazy, jak małe domki, trochę jak koncepcja gęsto zabudowanego centrum nowoczesnej metropolii. Po boskiej interwencji, Wieża Babel Bruegla nie wzrosła już ani o piętro w górę, za to rozsypała się, rozlazła wzdłuż i wszerz.
Pomysły, inspiracje, udział w procesie twórczym. Próba zobaczenia innego spojrzenia na wieczne pytanie, które nurtuje architekta, jak powstaje miejsce. Nasze mniejsze i większe rytuały, które pozwalają nam lepiej się poznać, odpocząć i znaleźć nowy punkt widzenia. Uczucie lekkiego uniesienia, gdy już wejdziemy w ten "Rytuał", gdy przekroczymy próg ostatniej świątyni w mojej opowieści, leżącej w samym centrum miasta.

Andrzej Mazur

 

Symbolika Wieży Babel wiąże się z dość oczywistym sensem, który jest w wymiarze ogólnym zrozumiały. Można mieć pewność, iż każdy człowiek, który zetknął się z treścią przypowieści z Księgi Rodzaju, potrafi wyciągnąć z niej czytelny wniosek będący jednocześnie odpowiedzią na pytanie: do czego prowadzi nadmierna ambicja, chęć przewyższenia Boga, brak pokory wobec rzeczywistości i chęć posiadania statutu, który ową rzeczywistość mógłby sobie podporządkować. Wieża Babel może znajdować rozmaite odniesienia w stanach współczesnego społeczeństwa, zaś wyścig szczurów, wojna w imię korzyści majątkowych, walka o wpływy i władzę za wszelką cenę, czy obsesyjne dążenie, ku temu by stać się idealnym lub idealną na różnorodnych płaszczyznach to najbardziej rozpoznawalne znaczenia, na podstawie których można dokonywać analogii. O ile czytelna jest tu pewna uniwersalna oczywistość, implikująca morał, że nie należy ani sprzeciwiać się, ani próbować przewyższyć Boga, o tyle nie zawsze zwraca się uwagę na to kim byli budowniczy wieży, kiedy mówili jeszcze jednym językiem.

Architekci i rzemieślnicy idealnej budowli byli przed pomieszaniem języków regularną, solidarną grupą działającą w imię celu, którego rezultatu na poziomie koncepcji nie mogli jednocześnie przewidzieć. Przyświecało im założenie jedności, zaś cel, któremu się poświęcili miał zagwarantować to, że nigdy nie zostaną rozproszeni. W imię identycznego ideału, absolutnie doskonałego świata powstał projekt rzeczywistości, w której egzystujemy. Jesteśmy bez wątpienia na pewnym etapie budowy wieży. Biorąc pod uwagę jak wiele sił połączyła ludzkość, by doprowadzić do aktualnego stanu rozwoju technologii, globalnego modelu ekonomii, kondycji polityki, czy systemu prawa pracy, można zauważyć, że jedność za nami, zaś samo dzieło doprowadziło do tak intensywnego rozproszenia ludzkości i społeczeństw, jakiego historia nie znała. Człowiek potrafi się jednoczyć w imię idealnego celu, jakim jest lepsze jutro świata. Nie zakładając jednak wszystkich możliwych konsekwencji doprowadza jednocześnie do jego atomistycznego rozpadu na wielu poziomach, gdzie wiodącym wydaje się wymiar społeczny.

Poprzez realizację tej „boskiej koncepcji" udało nam się doprowadzać do kryzysów i wojen. Inżynierowie łączyli się na całym globie w celu wyprodukowania wydajnych komputerów, które dziś poprzez social media rozbijają więzi społeczne błyskawicznym transferem niepotrzebnych informacji. Wszystko odbywa się pod płaszczykiem funkcjonalnego i potrzebnego światu narzędzia, z którego człowiek właściwie korzystać nie potrafi. Solidarnie poprzez związki zawodowe wywalczony został model neoliberalnego świata, w którym każda z korporacji dyktuje niesprawiedliwe warunki pracy. Nikt nie potrafi się zjednoczyć przeciwko światu, z którym wygrana staje się utopią, bo przecież nie da się przewyższyć tego co najwyższe. Tkwimy w rzeczywistości będącej chaotyczną i abstrakcyjną kompozycją, gdzie nawet jeśli uda się odnaleźć wspólny język, to trzeba będzie się nauczyć na nowo rozmawiać. Być może to ostatni moment aby zainicjować dyskusję i powrócić do jedności zanim kolejna stworzona przez nas „boskość" rozproszy nas jeszcze bardziej.

Rafał Jęczmyk